niedziela, 10 sierpnia 2014

Hide n Seek

{T/I - Twoje Imię}

Ty i Justin bawicie się w chowanego z Jazzy i Jaxonem.




Uciszyłam Jazzy i Jaxona, mając nadzieje, że się uspokoją i Justin nas nie znajdzie.

Tej dwójce uroczych dzieci udało się uspokoić chichoty, przykładając sobie do ust rączki.

-Ok, widzę Justina....nie wydajcie żadnego dźwięku - przestrzegłam ich, zerkając przez małą dziurkę.

Ja, Jazzy i Jaxon chowaliśmy się w szafie, która była na końcu korytarza i jeżeli dobrze znałam Justina, to on dokładnie wiedział, że właśnie to miejsce wybraliśmy.

Widziałam jak na twarzy Justina krążył diabelski uśmieszek, kiedy rozglądał się po pomieszczeniu.

-Wiem, że się tutaj ukrywacie! Wyjdźcie, wyjdźcie gdziekolwiek jesteście! - zaśpiewał i zachichotał do siebie, uważając to wszystko za zabawne.

Zagryzłam język, starając się nie zaśmiać i wydać naszej kryjówki.

-Myślisz, że Bieber nas znajdzie? - wyszeptała Jazzy, ciągnąc mnie za spodnie i uśmiechając się jak głupia.

Odwróciłam się do niej i pokręciłam głową.
-Nie. Mam nadzieje, że nie, skarbie - także wyszeptałam.

Zajrzałam z powrotem do dziurki i prawie nie umarłam na ataku serca.  Głośno westchnęłam i odsunęłam o krok, zdziwiona jak to wszystko szybko się stało.

Jedno, brązowe oko Justina było przywarte do dziurki od drugiej strony, co cholernie mnie przestraszyło.

-Buu - powiedział Justin, uśmiechając się.

Otworzył drzwi, odkrywając dla swoich oczu trzy ciała, chowające się w szafie.

-Znalazłem was. - powiedział, najwidoczniej dumny z siebie, że dał rade to zrobić w kilka minut. Otworzył przed nami swoje ramiona, ciągle się uśmiechając.

Jazzy i Jaxon wybuchnęli śmiechem i podbiegli do Justina, mocno go przytulając.

-Znalazłeś nas! - Jazzy zapiszczała, śmiejąc sie.

-Sądze, że oszukiwałeś! - powiedział Jaxon, także się śmiejąc.

Justin nie przestawał chichotać, ale po chwili ich puścił. Odwrócił się do mnie i uniósł ramiona w moim kierunku.

-Nie będzie przytulaska od mojego skarba? - wydął wargi jak małe dziecko, przybliżając się do mnie. Wyprostowałam ręce, kiedy zetknął się z moim ciałem i mocno się przytuliliśmy.

-Przestraszyłeś mnie. - mruknęłam mu do ucha, kiedy dzieciaki uciekły do salonu.


-Aw, przepraszam, kochanie. Nie chciałem. - odsunął sie ode mnie lekko i złączył nasze usta.

Poszliśmy za dziećmi do salonu, jego wielka ręka znalazła drogę do mojej, mniejszej i zaplótł nasze palce.

-Ok, dzieciaki, czas do spania! - ogłosił Justin.

-Nie możemy jeszcze troszkę się pobawić? - zapytała Jazzy, marszcząc usta.

Justin pokręcił głową, uśmiechając się.
-Popatrz, kochanie. T/I ulula Cię dzisiaj do snu, ok? - Justin uklęknął przed dziewczynką. Jej zmarszczki przy ustach szybko zniknęły, a na ich miejsce wyszedł uśmiech.

-Ok, dobranoc Bieber - zachichotała i złapała mnie za wolną dłoń.

-Chodź T/I - powiedziała, wyciągając mnie z salonu.

-Ja wezmę Jaxona- odpowiedział Justin, puszczając moją rękę.

Odwróciłam się do Jazzy, która ziewała. Wzięłam ją na ręce i poszłam do jej sypialni.


Weszłam do jej pokoju i zaczęłam wędrowkę pomiędzy walającymi się zabawkami.

Położyłam Jazzy na jej małym łóżku dla księżniczek, przykryłam kołdrą i pocałowałam na dobranoc.

-Dobranoc, słońce. - zagruchałam, włączając jej nocną lampkę.

-T/I? - zapytała.

-Hm? - zanuciłam.

-Dlaczego Ty i Bieber zawsze się całujecie? - zapytała słabym głosem.

Poczułam jak różowieją mi policzki i popatrzyłam w dół z zakłopotaniem.
-Jazz, myśle, że powinnaś jego o to zapytać...- odpowiedziałam nieśmiało.

-Randkujecie ze sobą? - zapytała.

-Tak, Jazz. Spotykamy się. A teraz śpij, kochanie. Dobranoc. - uśmiechnęłam się.

-Kochasz go? - kontynuowała.

-Tak. Bardzo go kocham. A teraz zaśniesz juz, skarbie? - pochyliłam się nad nią, kiedy rozpromieniała uśmiechem.

Pokiwała głową i zamknęła oczy. Pocałowałam jej czoło, a ona zaczeła wiercić się w łóżku szukając wygodnej pozycji.

Zachichotałam i wyprostowałam się. Odwróciłam się, żeby wyjść z jej pokoju, ale zobaczyłam jakąś sylwetkę, która stała oparta o framugę drzwi.

Uśmiech Justina był wielki. Pokazał mi, żebym podeszła do niego bliżej.

Przybliżyłam się i uraczył mnie kolejnym uściskiem. Lekko pocałował mnie w czoło, głaszcząc moje włosy.

-Jak długo tutaj stałeś? - zapytałam, wtulając głowę w jego szyję i zaciągając się jego zapachem.

-Wystarczająco. Chodź do spania, kochanie. - powiedział, wychodząc ze mną z pokoju Jazzy i wchodząc do swojego, gdzie spaliśmy.

Justin i ja położyliśmy się na jego wielkim łózku, otulając się kołdrą. Ułożyłam się plecami do Justina i głośno oddychnęłam, zamykając oczy.

Poczułam mocne ramiona Justina, które przedarły się na moje biodra, przyciągając mnie bliżej do siebie. Pocałował mnie w tył szyi, co wysłało dreszcze do każdego zakątka mojego ciała.

Prawie już spałam, jednak usłyszałam jak wyszeptał mi coś do ucha.
-Też Cię kocham, skarbie.


~~~

Tak, słodkie, ale krótkie. 
Przepraszam za wszystkie błędy :) 

WŁĄCZAM KOMENTARZE, więc możecie się wykazać :D 

ily 

                                                                                                                                                        Julia